Nowy Rok zaczynam od przędzenia. Na szpulce ciemna wełna z górskich owieczek zmieszana z alpaką. Pozdrawiam prządki i tkaczki zaglądające na bloga.

Nadal szyję patchworki. Przerwa trwa. I tak przemija 2020 rok i trwa 2021. Kołowrotki i krosna odpoczywają.Mam nadzieję, że korzystacie z wiedzy zgromadzonej przez nas na tym blogu. Pozdrawiam Was 🙂
Przerwa w prowadzeniu bloga jest spowodowana tym, że szyję teraz patchworki. Wrócę do przędzenia jesienią. Pozdrawiam wszystkich czytających.
Nie minęło dużo czasu, a pierwsza klubowa koleżanka zabrała się za przędzenie na kołowrotku.
Kasia obserwowała w dzieciństwie, jak na kołowrotku przędła jej Mama. Przędzie cienkie, równe niteczki , takie same jak jej Mama.
Zapisy do Klubu nadal trwają. Zapraszamy 🙂
W pięknym, odnowionym pomieszczeniu, pod dachem Muzeum Kaszubskiego w Kartuzach, odbyło się dzisiaj pierwsze spotkanie prządek z Klubu Rękodzieła Kołowrotek.
Zaczęłyśmy tradycyjnie od czyszczenia runa owieczek rasy pomorskiej.
Kołowrotki czekają na swoją kolej.
Trwają zapisy do Klubu, jest jeszcze parę wolnych miejsc. Zapraszam !
W nowym roku, na wielu blogach pojawiają się nowe projekty rękodzielnicze. Ja od miesiąca przygotowuję wełnę z owieczek pomorskich, hodowanych przez sąsiada, do farbowania. Pracowicie, podczas oglądania Farmy wiktoriańskiej i edwardiańskiej „rozskubałam” cały worek runa. Widok owieczek na ekranie tylko pogłębiał moją chęć do pracy.
Wełnę zafarbowałam w farbach nr 605 (pumpkin orange) i 624 (turquoise) Jacquarda. Głębi kolorom dodała niewielka ilość polskiej, starej, nieco zbrylonej farbki brązowej niewiadomego pochodzenia.
Farbki są super jakości, doskonale się wchłaniają, woda po farbowaniu jest prawie bez barwnika. Dostałam je kilka lat temu od Eli, mojego guru w sprawach patchworkowych .
Ela zaprosiła mnie, kilka dni temu, na wernisaż Wystawy patchworków nieformalnej grupy „Patchwork Cokolwiek Pomorski ” , gdzie będzie można zobaczyć prace jej i jej koleżanek. Będę miała okazję po raz pierwszy obejrzeć patchworki ” na żywo” . Nie samym przędzeniem człowiek żyje, a szycie patchworków bardzo mnie wciągnęło.
Cieszę się z tego spotkania 🙂
Prządki i prządkowie, tkaczki i tkacze, mili czytelnicy bloga, życzę Wam, aby w tym Nowym 2018 Roku, kołowrotki i krosna Was słuchały, a życie było tak ciekawe i kolorowe, jak niteczki i utkańce, które tworzycie 🙂
Szalik, który widzicie na zdjęciach jest wykonany fabrycznie z akrylu. Włóczka akrylowa szybko straciła swoją świeżość i zaczęła się mechacić. Szalik pewnie wylądowałby w koszu, gdyby nie te jego piękne kolory :).
Po spruciu odkręciłam niedoprzędzioną nitkę na wrzecionie tureckim.
I sprzędłam bardzo cienko na kołowrotku. Już zaczęłam na niej robić szydełkową chustę
Do zdjęć pozuje mój nowy nabytek, stary kołowrotek ze Szwecji. Jest nie tyko cudnej urody, ale też bardzo dobrze przędzie cieniutkie niteczki. Muszę się nim nacieszyć, bo od stycznia, jak dobrze pójdzie, będzie służył grupie rękodzielniczek spotykających się w naszym muzeum.
Zwróćcie uwagę na nacięcia na krawędzi widełek. Przy tym kołowrotku jakaś prządka spędziła wiele godzin.
Lubię o niej myśleć. Pewnie byłaby szczęśliwa widząc, że jej ukochany kołowrotek trafił w dobre ręce.
Może moje kołowrotki też będą miały takie szczęście.