Witam – Moje nowe hobby czyli wrzeciono

Zwykły wpis

Witam Wszystkich serdecznie!

Mam na imię Jola, ale w internecie występuję razem z córką pod jednym nickiem „style4doll”, a także wspólnie prowadzimy blogi (na obu jest to samo:) )

http://style4doll.blogspot.com/

http://style4doll.pinger.pl/

Bardzo się cieszę, że mogę się tu znaleźć. Już od jakiegoś czasu czytałam Prząśniczkę i inne blogi o przędzeniu i w końcu postanowiłam spróbować.

U kogoś przeczytałam, że można wykorzystać drewnianą mątewkę, ale miałam akurat tylko łyżkę i pierwsze metry ukręciłam na drewnianej łyżce. Nie szło to najlepiej, ale jak już kupiłam mątewkę, to nie wydawała mi się wcale lepsza.

To moja pierwsza przędza ukręcona na łyżce. Dwa kolory, bo taki był plan, między jasnym i ciemnym jest melanż. Czesanka kupiona na Allegro, to chyba polskie owce.

Została już przerobiona na ponczo dla lalki. Przędza nierówna, przejścia przy cieniowaniach koloru wyszły słabo, ale za to jaka frajda, że z „jakieś waty” zostało własnoręcznie zrobione ubranko 🙂

Tutaj zdjęcie z blokowania, córka szyje strój pasujący do poncza, wtedy pokażę na „modelce”

Potem zaczęłam kombinować z innymi „wrzecionami”. Chciałam wypróbować przędzenie metodą obracania w miseczce i muszę przyznać, że to mi obecnie najbardziej odpowiada. Chyba dlatego, że siedzę sobie na kanapie, na kolanach laptop a na nim miseczka i można kręcić.

Musiałam tylko zrobić pasujące wrzeciono. Kiedyś tworzyłam biżuterię i zostały mi jeszcze koraliki, wybrałam najcięższe i zamontowałam je na patyczkach do szaszłyków. Trochę słabo się kręcą, ale i tak są lepsze od łyżki czy mątewki.

Nadal myślałam jak zrobić lepsze wrzeciono, na co spojrzałam to zastanawiałam się czy można to wykorzystać, aż w końcu wzięłam do ręki szpuleczkę do maszyny, dociążyłam koralikami i założyłam na pałeczki do ryżu. Pałeczki musiałam zaostrzyć na drugim końcu i trochę wyrównać bo były lekko spłaszczone. To z czarnymi koralikami było jeszcze za lekkie, ale te z żółtymi i zielonymi są super. Kręcą się wspaniale, na razie będę na takich ćwiczyć.

Ta czerwona „czesanka” to coś puchate wyciągnięte z akrylowej włóczki moherowej, takie doświadczenia :).

Wiele osób pisało, że BlueFaced Leicester – BFL to ich ulubiona czesanka, więc kupiłam 200 g, aby uczyć się na dobrym materiale. Wygląda tak ślicznie jak bita śmietana. Uwielbiam zaglądać do torby, w której ją trzymam.

To takie są moje początki 🙂

Miłego dnia Jola

16 responses »

  1. Hej Jolu, no od tej strony to ja Ciebie nie znałam. Potrafisz prząść i to na łyzce, normalnie szok. I jaka równa nitka Ci wyszła. Zaskoczyłaś mnie i to jak.

    • Witaj Kochana Rozellko! Bo ja tak podążam za Tobą, więc trafiłam i tutaj :).
      Ja też się z tej strony nie znałam :), bo zaczęłam prząść dopiero ze 2 tygognie temu, a że na łyżce, cóż potrzeba matką wynalazków.

      • Jolu muszę wypróbować Twoją metodę, kto wie ? może w końcu się uda 🙂 cieszę się, że mogłam Cię w te obszary wprowadzić, to mega ciekawe miejsca prawda ?

      • Elu niestety nie mam u kogo wyremontować kołowrotka, w domu na obietnicach się skończyło. Cały czas walczę z pokusą zakupienia małego urządzenia do tkania od Kromskich, wiesz tej Harfy. Najpierw jednak spotkam się z przemiłą tkaczką Alicją, bo zostałam zaproszona przez Nią , bym mogła sobie popatrzeć jak to się robi. Ona ma takie ogromne krosna. pozdrawiam i całusy 🙂

    • Witam 🙂
      Staram się być pomysłowa, ale to trochę dlatego, że z reguły działam wg starego porzekadła „rubla na raz, zapałkę na czworo” 🙂 . W drodze do mnie jeszcze trzy porcje czesanki, wszystkie ręcznie farbowane, a na wrzeciono szkoda mi kasy, bo może nie będzie mi odpowiadało :). Ale tak naprawdę, chcę najpierw sprawdzić, jaką metodą będzie mi najwygodniej prząść.

        • Dzięki za linka :). Podoba mi się jak zrobiłaś haczyk, chyba moja mątewka dostanie drugą szansę 🙂

          Edit: Już założyłam płytę i haczyk. Jest super, kręci się tak szybko i długo, że nie nadążam wyciągać czesanki. Jak hamuje to kładę na kolanach i dalej wyciągam czesankę, aż uznam, że skręt już nie jest za mocny. Mam oczywiście świadomość, że pewnie i tak za mocno skręcam :). Na takim „wrzecionie” idzie mi dużo szybciej niż z miseczką.

    • Dzięki 🙂
      Do zrobienia wrzeciona z przysłowiowego „niczego” zainpirowało mnie stwierdzenie, że wystarczy patyk i kartofel. Wybaczcie, że nie podaję autora, ale tyle się ostatnio naczytałam o przędzeniu, że nie pamiętam gdzie to było, może nawet na Prząśniczce. W moim szpuleczka jest metalowa a koraliki z takich cięzszych, to agat i howlit. Myślę, że np. koral byłby za lekki. Szpuleczkę łatwo zamontować na odpowiednim patyku, ja tylko owinęłam go cienką warstwą folii, a wielkość i ilość koralików jest dobrana tak aby dobrze trzymały się w rowku szpulki.

      • Swojego czasu na Prząśniczce był propagowany pomysł ( podpatrzony na jakimś zagranicznym blogu), zrobienia ćwiczebnych wrzecion z ziemniaka . Ciekawe, dlaczego się nie przyjął ? 😉

        Tymczasem jest to świetny i tani sposób na sprawdzenie jaki ciężar wrzeciona jest odpowiedni dla zaplanowanej przędzy. Można też sprawdzić , czy lubimy wrzeciono z położonym na dole lub na górze przęślikiem.

        p.s. zamiast pospolitego ziemniaka można użyć małego, twardego jabłuszka 🙂

  2. Prześliczne nici Ci wychodzą, a wrzeciona, to już w ogóle dzieła sztuki 😀 Aż mi się do nich oczka zaświeciły 😉
    Mnie na razie marnie idzie dogadywanie się z kołowrotkiem, za to z wrzecionem od Kromskich (złowiłam na allegro) – wprost wspaniale 🙂
    Gratuluję pięknej nici 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s