Krosno wreszcie poskładane 🙂 Chłop mój pomógł /o dzięki Ci, dzięki, kochany :*/ i złożył w zgrabną całość. Złapałam dratwę i kawałek osnowy z tego uczyniłam, no i kurde, działa! Utkałam maleńki kawałeczek czegoś, wątek stanowiła wełna uprzędziona własnoręcznie…takoż krosno działa, oczywiście w oczekiwaniu na przędzę lnianą do osnowy/ten temat jeszcze rozpracowuję/ parę rzeczy jest do naprawy,np. połamana listwa w jednej z nicielnic…A wiecie co, najdziwniejsze, że jak usiadłam przy tym krośnie, to spłynęła na mnie szczęśliwość absolutna…i w takim to stanie pozostaję na razie. 🙂
Czer13
Gratuluję !
Poświęciłaś wiele godzin na renowację tego krosna . Coś o tym wiem, bo niedawno ratowałam pewne maleństwo :
http://utkanenakrosnach.wordpress.com/
Najwięcej problemów miałam z usunięciem śladów wilgoci i nie do końca mi się to udało.
Czy możesz dodać jeszcze zdjęcia detali ? Jestem ciekawa , co to z pętelki wiszą na wale nadawczym i jak są zrobione nicielnice ? Czy są wiązane po jednej, czy połączone górą i dołem w całość ? Jaki jest mechanizm blokujący wały?
Czy udało Ci się dowiedzieć czegoś o historii tego krosna ?
Bardzo się cieszę , że coraz więcej prządek ma krosna 🙂 Stwarza to możliwość niebanalnego wykorzystania przędzionych wełenek .
Och, jakie to duże! Jakie cudowne! Jak dobrze, że się doczekałaś złożenia krosna i możesz już (teoretycznie) na nim pracować. Kurczę, chyba mnie zazdrość kąsa 😛