Wreszcie i ja miałam szansę zacząć od podstaw :). Sama co prawda nie strzygłam, ale od właścicieli Wioski Indiańskiej Tatanka, o której już pisałam, dostałam runo prosto z owieczek. Ślicznie Wam dziękuję :).
Tak wyglądało po wyjęciu z worka.
Runo szaro-czarne, którego jest zdecydowanie więcej, jest z barana. Wełna jest gruba i sztywna, ale za to prawie bez zanieczyszczeń. Taka mała kulka po prawej, jest z owieczki. Jest mięciutka ale niestety siedzi w niej chyba cała łąka.
Z praniem też nie było problemów, więc mogłam zabrać się za czesanie i sprawdzić nowy prezent od Radka. Do wcześniej zrobionego grzebienia z gwoździ dorobił szczotkę. Teraz mogę czesać wełnę taką metodą jak na filmie.Wełna jest czarno-szara, tylko na zdjęciu wyszła jakaś granatowa. Grzebień przymocowałam do krzesełka. Aby się nie przewracało przy czesaniu, wystarczy, że nogą przytrzymam poprzeczkę znajdującą się na dole.
Jolu, wiesz jakie to owieczki ? Wrzosówki ?
A może cakle ?
Świetny ten mały grzebień, jako uzupełnienie dużego. Pewnie sprawdzi się też przy czesaniu alpaki.
Już zamówiłam taki u mojego męża 🙂
Nie jestem pewna jaka to rasa. Runo zamawiali Karolina i Radek, bo to do ich znajomych należy wioska. Karolina nie mogła sobie przypomnieć nazwy, ale jak zapytałam czy może to wrzosówki to potwierdziła, że chyba tak.
Ja właśnie do czesania alpaki cały czas się przygotowuję, tylko jeszcze trochę poćwiczę na owieczkach :).
Ale fajnie, że masz możliwość spróbowania owczego runa. Mnie osobiście przeraża właśnie fakt ‚gryzienia’. 🙂
Tak sobie patrzę, na ten Twój zestaw czeszący. Jakiej grubości są mniej więcej te gwoździe ?
Na tym spróbowaniu najbardziej mi zalezało. Przyznaję, że trochę mnie przerażało, że będzie jakoś strasznie zanieczyszczone, ale nie jest źle :). Teraz mam dylemat, z jednej strony kusi mnie, aby jeszcze poszukać jakieś jasnej strzyży, aby dodatkowo pofarbować, a z drugiej strony myślę o tym jak przyjemnie przędzie się z czesanki kupionej w taśmie :).
Gwoździe w grzebieniu i szczotce są takie same, 4 mm grube i 12 cm długie. Zięć chciał mi zrobić delikatniejsze 🙂 narzędzia, ale ja już tyle filmów naoglądałam się na YT, że wiedziałam, że większe będą lepsze. Jak czesałam wełnę to nakładałam ją na całą wysokość gwoździ. Tylko jak będziesz kupowała, to zwróć uwagę, aby nie były pokryte jakimś zabezpieczającym smarem, tylko takie czyste jak widać na zdjęciu (moje są z Castoramy). Pierwsze kupiłam sama i nie zastanawiałam się nad tym, ale Radek stwierdził, że domycie ich wymagałoby za dużo rozpuszczalnika i czasu i wolał kupić takie bez smaru.
Zapomniałam napisać, że bardzo ważna jest informacja, jakiej udzieliła Ladyaltay, gdy pokazywała własnoręcznie zrobione zgrzebła. Trzeba najpierw nawiercić otwory na gwoździe, bo jak by się tak gęsto wbijało to popękałaby deska.
Piękny zestaw do czesania, o o szerokim zastosowaniu :), nic tylko chwalić takiego zdolnego majsterkowicza 😀
Runo wygląda faktycznie na bardzo ostre, ale jeżeli masz tego sporo zawsze możesz jakiś dywanik z tego uczynić.
No i faktycznie brakuje tylko strzyżenia by było od podstaw ale to wydaje mi się lepiej zostawić specjalistą :))
Tak właśnie myślę, że mam „dwa w jednym”. Chciałam długi grzebień z gwoździ do mnieszania kolorów i dodatkowo jakieś urządzenie do czesania wełny. Poszukiwałam tylko informacji, jakie będzie odpowiednie. Takie czesaki z gwoździ, jakie widziałam u Ciebie wydawały mi się najlepsze i chciała o nie poprosić Radka, ale dopatrzyłam się na YT, że wystarczy mieć jedną szczotkę i wykorzystać grzebień, który już miałam. Co prawda dwie krótkie szczotki zajmują mniej miejsca, ale za to korzystając z grzebienia, mogę zostawiać wyczesaną wełnę na całej szerokości i potem robić dłuższą taśmę.
Runa mam 2 kg, więc pewnie na dywanik wystarczy :). Tylko taki czarny nie będzie mi pasował do wnętrza.
Kiedyś miałam perskiego kota, którego co jakiś czas strzygłam, więc jakieś doświadczenie mam 🙂 🙂 :), ale jednak zostawię to fachowcom :).
Dziękuję za dobre słowa. – babcia Weronika