Próbowałam wcześniej napisać, ale mi nie wyszło 🙂
Zaraz jak tylko Ela ogłosiła jesienne wyzwanie ufarbowałam w runie wrzosówkę i uprzędłam troszkę na kamizelkę. Ponieważ kiepsko mi idzie wstawianie nowego posta to tylko w skrócie dużym i może mi się uda fotkę pokazać 🙂
Ufarbowałam wełnę w marzannie, utrwalałam octem. Gryzie umiarkowanie :), da się nosić na coś pod spodem.
Cały cykl opisałam http://ankikankankiskakanki.blogspot.com/2012/09/skubana-przerobiona.html
i tutaj: http://ankikankankiskakanki.blogspot.com/2012/09/skubana-wrzosowka-we-wrzesniu.html
Uff, jakoś z mozołem poszło, ale muszę ćwiczyć wordpressa.
Och piękna jest!!
Bardzo przyjemny zestaw kolorów. Taki, jak opadłe liście klonu, które zważył lekko przymrozek 🙂 tak mi się jakoś skojarzyło, co nie znaczy, że jest zły, brzydki, czy coś w ten deseń. Wręcz przeciwnie.
I jak tu nie lubić wrzosówki? Niech kamizela dobrze służy 🙂