Category Archives: e-welenka

Noworoczna szpulka.

Zwykły wpis

Proszę bardzo  oto co na moim kołowrotku, w świetle fleszu lub bez i tak błyszczy 🙂 Bfl + seacell (włókno wodorostów)

 

DSCN2498

 

Przędłam już tę czesankę  przed świętami ale tylko trochę z braku czasu, teraz kończę by uprząść jeszcze następne 100 g, które również pofarbowane leży i czeka.

Okres świąteczny był u mnie wyraźnie dziewiarski ale teraz zaczynam to wolniutko zmieniać, wszak mam 1,5 kg mojego ulubionego Bfl tylko na moje szaleństwa.

Wszystkim zaglądającym i Tobie Elu życzę – Wszelkiego Dobra w Nowym Roku !!!

 

Technika przędzenia – wollen, worsted

Zwykły wpis

oby nie było tak goło to zdjęcie ostatnio uprzędzionych motków

Nie jestem pewna czy był wpis o takiej treści ale przejrzałam całego bloga i jakoś nie znalazłam lub źle szukałam, więc może się przyda.

Przędę dość długo, nawet bardzo długo ale jak przędę i jaką techniką dowiaduję się dopiero od jakiś 3 lat. Od czasu do czasu pojawiają się na blogach (np. u Ani Kankanki) określenia różnych technik przędzenia, dla jednych brzmią znajomo i wcale ich nie dziwią, inne prządki zachodzą w głowę o co chodzi.

Ja też przez dłuższy czas przędłam techniką „na dziko” – moja nazwa własna 🙂 było to wymieszanie wollen i worsted z techniką przędzenia nitki pod koronkę.

Jakiś czas temu kupiłam książkę no i zgłębiałam tajemnice przędzenia, teraz jestem w stanie rozgraniczyć techniki przędzenia i prząść dokładnie w zamierzony sposób.

Wollen – spun – sposobu nie będę opisywać lepiej zobaczyć, od siebie (a raczej za książką) mogę dodać, że  metodę stosuje się najczęściej z wełny wyczesanej na czesakach i ułożonej w charakterystyczne rolki (rolag).

http://www.youtube.com/watch?v=0HNrflq9sd0

/nie mam pojęcia jak wstawić te filmiki więc tylko linki /

Wełna w ten sposób przędziona ma w sobie więcej powierza, tym samym dzianiny czy tkaniny z niej wykonane są miękkie i puszyste. Próbki wychodzą bardziej kwadratowe więc jest to świetny sposób na projekty w stylu Fair Isle gdzie wzór wygląda najładniej jeśli jest proporcjonalny.

Przędę w ten sposób czesankę ( z braku czesaków) więc może nie do końca jest to odwzorowanie metody ale głównie polega ona na skręcaniu włókna pomiędzy szeroko rozstawionymi dłońmi, pozwalając nitce zachować powietrze w skręcie.

Worsted-spun – ręce w odległości nie większej niż 10cm podają krótkie partie czesanki pod skręt. Nitka wychodzi gładka, mocna i ma dużo więcej blasku niż nitka typu „wollen” z tej samej czesanki. Próbki wykonane z tej nitki są bardziej prostokątne bo i nitka pozbawiona jest dodatkowej objętości. Doskonała na wyroby takie jak skarpety. Motki z tej nitki wydają się bardziej zwarte, mniejsze i z blaskiem niż motki z tej samej wełny uprzędzione sposobem wollen.

http://www.youtube.com/watch?v=Euv5qNUGKmw

Oczywiście to tylko podstawy,czubek góry lodowej z zakresu tej wiedzy. Sposób przygotowania czesanki też ma wpływ na nazwę techniki w jakiej się przędzie. Można prząść prosto z czesanki podając odpowiednie partie pod skręt lub wcześniej przygotować czesankę dzieląc na pasma i rozciągając do pożądanej grubości ( tak najczęściej postępuję), ale przede wszystkim przędzenie ma być przyjemnością.

Osoby, które będą chciały pogłębiać tę wiedzę i doskonalić techniki przędzenia znajdą na pewno sposób by to zrobić lub będą prząść „na dziko” dla czystej przyjemności :)))

Polecam jeszcze filmik, który znalazłam niedawno, pisałam wielokrotnie, że marzy mi się nitka typu „lace” ale z tych naprawdę cieniutkich by z niej zrobić koronkowy szal.  Margaret Stove autorka książki z której, mam zamiar popełnić jeszcze nie jeden szal przędzie w sposób, który mi się bardzo podoba i też tak przędę jak mam surowe runo (choć do koronkowej nitki – TAKIEJ nitki wiele mi brakuje). Na prawdziwego nowozelandzkiego surowego merynosa nie mam co liczyć więc prawdopodobnie raczej nie doświadczę w pełni tej techniki. Dla zobrazowania o co mi chodzi napiszę, że szal z tej książki o nazwie „Lacy Diamond” jest zrobiony z 7 motków gdzie w 20 g jest 300 m włóczki.

http://www.youtube.com/watch?v=DLRcOfPvY4g

Właśnie doczytałam, że jest do zakupienia DVD „Spinning for Lace” tej autorki.

Kable

Zwykły wpis

Trzeba się nieźle nakręcić żeby coś zakablować :))

Pisałam wcześniej, że interesował mnie ten sposób skręcania runa ze względu na skarpety. 4 nitki to jednak  trochę lepiej niż 3, a biorąc pod uwagę, że sklepowe przędze na skarpety to wszystko 4-nitkowce powinno być ok. Wcale nie jest tak prosto opanować tę technikę (przynajmniej dla mnie) mam tendencję do mocnego skrętu i niestety pierwsza próba skończyła się typowym 4-ply trzeba było 2 razy odkręcać bo inaczej byłby sznurek. Dopiero drugie podejście dało jakiś efekt kablopodobny.

trochę kabla

Ten sposób skręcania nitki bezwzględnie obnaża wszelkie niedociągnięcia, trochę nierówności, runo w różnym gatunku, krótsze lub dłuższe włoski, przy odkręcaniu wychodzi wszystko. Kilka razy odkręciłam na maxa, nawet nierówny splot dwóch nitek przy odkręcaniu ma wpływ na wygląd końcowy. Chyba, że runo jest jednokolorowe to tak nie widać niedoskonałości 🙂

Ogólną zasadę widać- technikę uzyskania nitki dokładnie opisała Jagienka więc odsyłam do niej.  Nawet jestem zadowolona, że po pierwszym niepowodzeniu byłam w stanie szybko skorygować błędy. Nowe doświadczenie zaliczone, to czy będę przędła tą techniką jeszcze nie wiem. Mam motek na skarpety (raczej ciepłe) więc testowane będą  na jesieni. Skarpety zrobię jakoś tak na dniach,  dzianinę powstałą z tej nitki oczywiście pokażę.

Tak jak pisała u siebie Jagienka, trudność tej techniki polega na doskonałym wyczuciu skrętu, no i jest raczej pracochłonna trzeba tę nitkę przepuścić przez kołowrotek 3 razy (u Jagienki przeczytałam, że są dziewczyny, które robią 8-nitkowce – chylę czoło ). Oczywiście jak przy wszystkim „trening czyni mistrza” tak i tutaj ćwiczenia zaowocują piękną nitką ale zanim zacznę trenować to poczekam na efekt jaki da nitka w dzianinie oraz jak się sprawdzi podczas noszenia ( te dziurawe pięty:)

Skarpety z wiosennego wyzwania

Zwykły wpis
Tak jak obiecałam pokazuję, jak wyglądają kokony z przędzy w dzianinie, specjalnie podczas dziergania wydłubałam te półksiężyce. Wełna grubością nadwawła się na druty nr 2,5 po 14 oczek na drut, po dorobieniu pięty zbierałam oczka by zostało po 13 (lubię węższą stopę).

górna część w półksiężyce

Czesankę porozdzielałam tak aby uzyskać w navajo krótkie przejścia tonalne pomiędzy zielenią. Zabawa całkiem przyjemna z przędzeniem takiej nitki. Pewnie że, na sweter lub inną większą rzecz by mi się nie chciało prząść takiej nitki ale jako akcent taki mały dodatek, to czemu nie. Oczywiście każda prządka sama musi stwierdzić czy warto bawić się w naukę przędzenia takich nitek, bo jak taka dzianina nie spełnia jej oczekiwań to nie ma sensu psuć czesankę i marnować czas.
Ja zastanawiam się nad wykorzystaniem tego rodzaju skrętu przy białej nitce bardzo cieniutkiej takiej aby było w 50g – 250 m w navajo z bardzo maleńkim zgrubieniem, w dzianinie były by takie małe „guzełki” .

został mi mały kłębek nitki z kokonami i trochę więcej gładkiej

Góra skarpetki wykończona szydełkiem w takie wachlarzyki, układ kolorystycznych pasków oczywiście zupełnie się nie nie pokrywa w obu skarpetach ale nie czepiam się tego, taki ich urok. Półksiężyce na górze też   pojawiają się przypadkowo są miejsca gdzie jest ich nagromadzenie i puste nawet trudno byłoby zaplanować jakąś powtarzalność.
na nodze

Jeszcze dwa słowa o samej czesance Southdown, wydawała się szorstka i właściwie trochę jest ale jak na skarpety wyśmienita, ciepła, przyjemnie sprężysta, dobrze się układa teraz pozostało tylko przetestować jak z trwałością. Raczej nie będzie jej w sklepiku pozostanę przy bardziej moim zdaniem ekskluzywniejszym i łatwiejszym w przędzeniu Corriedale.
Dziękuję Elu za zorganizowanie zabawy nie dość że, mam całkiem jak to moje dziecko nazwało „odjechane” skarpety to poznałam nowy rodzaj runa i sposób na prawie „artystyczną” przędzę. 

Wiosennie

Zwykły wpis

Właściwie to trochę z premedytacją przystępuję do zabawy. Podczas uzupełniania braków sklepikowych kupiłam dla siebie 200g  runa pod nazwą Southdown , w książce o owcach nie ma takiej rasy co wcale nie znaczy że, nie istnieje. Runo przypomina mi polskiego merynosa (podarunek od Eguni) włos jest  drobno falowany , raczej krótki  i sprężysty,  nitka wychodzi trochę nierówna. Raczej z tych lekko podgryzających.

na zielono

Nie będzie to jakaś spektakularna rzecz tylko skarpety ale nie takie całkiem zwykłe, kolor jak widać dosyć oczywiście sugeruje wiosnę ale nie to będzie nowością w tych skarpetach tylko nitka, którą przędę na górę

tych skarpet jest to nitka spleciona navajo ale z takimi kokonkami (technika z nowej książki), jeszcze brakuje
mi wprawy, Jacey Boggs jest praworęczna ja lewo więc mam pewne trudności ale ćwiczę. Od dawna fascynują mnie artystyczne przędze ale w książkach zawsze pokazują motki a nie dzianinę – ta książka jest inna autorka zadała sobie trud pokazania dzianiny uczynionej z takiej artystycznej nitki (wszystkie na DVD więc Wam nie 
pokażę 😦 – no i teraz wiem że, nie koniecznie muszę wszystkich się uczyć.

dół gładko zielony a góra w kolorowe kokony

Kolorowe wstawki (żółty i pomarańcz) to merynos z WofW, zakupiłam jakiś czas temu takie resztki, odpadki do ćwiczeń i teraz się przydały. Motki na razie nieprane prosto z motowidła ale mam nadzieję że, jakoś po niedzieli pokażę już kawałek udzierganej skarpety.

Trochę o kolorze

Zwykły wpis
Wklejam w całości post z mojego bloga, Ela schlebiła mi opinią  że, jest dość interesujący. Mam nadzieję że, Was zainspiruje do zabawy kolorem – chociaż niektóre z Was bawią się świetnie od dawna.

Można by doktorat zrobić na temat koloru, jego wpływu na nasze życie, nasze nastroje. Kolory jedne lubimy innych nie, jedne dobrze kojarzymy inne rezerwujemy dla smutnych lub podniosłych uroczystości. Mogłabym tu wypisywać tysiące przykładów a i tak byłby to wierzchołek tematu. Wielokrotnie podkreślałam moje przywiązanie do naturalnej kolorystyki lubię kolory ziemi dlatego też przez lata moje ubrania raczej odzwierciedlały to zamiłowanie, naturalne kolory runa były doskonałym wyborem ale jak każdy mam pod skórą tą miłość do koloru. Krótka fascynacja burgundem i tunelem z niego uczynionym skończyła się tak szybko jak zaczęła, jak go zrobiłam już wiedziałam że, coś jest nie tak nitki nie pochowane, na stalowym płaszczu wyglądał nieźle ale to nie było to – teraz jest brązowo-czerwony i zmienia się w Juneberry Trungle.  

nowy kolor starego burgundu

Ciekawe co sprawia że, jakiś kolor mi się podoba a inny nie, zdecydowanie wolę ciepłą tonację ale czy zimna nie jest też piękna. Przy farbowaniu odkrywamy nowe niuanse kolorystyczne, jedne zachwycają inne mniej.

merynos w ciepłej tonacji
trochę zimniejszy

 Od czasu polskiej edycji NG jestem stałą prenumeratorką, czytam każdy numer prawie „od deski do deski” (no może z wyjątkiem artykułów o rekinach i lwach). Poświęcam dużo uwagi tradycyjnym strojom ludowym, szczególnie tym z okolic „runodajnych”. Istnieje jedna prawidłowość nawet najbogatsza kolorystyka naturalnego runa ( w tym przypadku alpaki i lamy) nie zastąpi koloru. Ludzie kochają kolor 🙂

Oryginalny strój ludowy: hiszpańska spódnica i kapelusz ale szal  inkaski
Można by pomyśleć, że to taki współczesny folklor, no bo przecież jak pokazują mumie to te materiały raczej takie bure. Okazuje się że, starożytni Inkowie byli mistrzami w wykonywaniu misternych i bajecznie kolorowych tkanin. Ta wiedza jest żywa po dzień dzisiejszy, zasady farbowania naturalnego przekazywane z pokolenia na pokolenie ukazują bogactwo kultury oraz ogrom wiedzy. 
długowłose głowy zdobiące brzeg ceremonialnego szala (kultura Nazca)

Barwniki z czasem blakną i znikają ale badacze wiedzą jak rekonstruować pierwotny wygląd nie tylko tkanin. Niestety mnie brakuje czasu i wiedzy by farbować naturalnymi barwnikami i o ile wiedzę można zdobyć nawet wiem jak (książka kosztuje 40 euro + zamęczanie dziewczyn z „Prząśniczki”) to na czas muszę poczekać.  Filmik to jedno z znalezisk na You Tube’ie :

I jeszcze jedno wyobraźcie sobie Ateny i Akropol tę majestatyczną BIEL świątyń na tle błękitu nieba a gdzieniegdzie liść laurowy lub inną zieleń i myślicie takie to piękne i gustowne :))
Niestety nie znalazłam rekonstrukcji Panteonu dołączonej do jednego z numerów NG, ale on był malowany na kolorowo nie było białego marmuru, Kariatydy całe w kolorze, fronton też nie licząc kolumn – tak ludzie kochają kolor.
A na sam koniec moja radość po miesiącu od podanego przez Amazon terminu dostarczenia dotarła do mnie książka, na której mi zależało (pisałam o tym wcześniej u mnie). Na opakowaniu miała dziesiątki różnych naklejek i przylepek ale dotarła.
Jak dla mnie pozycja warta każdego wydanego centa a dołączone DVD jest nieocenioną pomocą. Jedyny w tej chwili mankament to brak wełny do ćwiczenia i świadomość że, wiele nauki przede mną.

godna polecenia książka

Angora

Zwykły wpis

Dawno nic nie napisałam ale to nie z powodu braku tematów ale raczej braku czasu.  Może nie z większą ilością czasu ale na pewno z poczuciem nie uczynienia czegoś, piszę o tym teraz. To – „to” – to oczywiście angora którą, dostałam od P. Ewy udzielającej się również na „Prząśniczce”. Futerko które, dostałam jest dokładnie takie jak się spodziewałam po opisie właścicielki jak również po tym które, pamiętałam z zamierzchłych czasów. Jest to luksus który, warto poznać no bo miłe, puchate i nie trzeba prać, czyścić, wybierać patyków, słomy itp. Przędzie się dość trudno bo włos króciutki a ja nie mam czym wyczesać więc przędę z „ręki”. Sama nitka jest dość nierówna ale będzie służyła jako dekor w większych projektach no bo ta angora to czysta biel cynkowa – bijąca w oczy :)). Jako oddzielny materiał na swetry lub inne rzeczy raczej się nie nadaje ze względu na tą miękkość rzeczy z samej angory tracą fason (sama się o tym przekonałam  a blokowanie nic nie pomogło).

nitka przędziona z „ręki”

Jako dodatek uszlachetniający np. wełnę lub na wspomniane dekory jest doskonała.

Dostałam futerko w 2 kolorach, prosiłam o takie bo chciałam porównać czy jest różnica pomiędzy grubością włosa wiążącą się z kolorem – no i nie ma. Pani Ewa ma zamiar zająć się profesjonalnie hodowlą angory, poszerzając również kolorystykę więc nic tylko wyczekiwać wieści że, hodowla ruszyła i można się spodziewać „zbiorów” na sprzedaż. Dziękuje Pani Ewo za możliwość przypomnienia sobie jak świetnym włóknem jest angora. 

Czesaki

Zwykły wpis

Od dłuższego czasu myślę o zakupie małego drum cardera ale cena dość spora, niby posiadam wielki grępel ale ma wady – dość spore straty, małe ilości odpadają, kłopotliwe czyszczenie (prawie 4 godziny), zmiana koloru bez wyczyszczenia powoduje mało ciekawy melanż. Jakiś czas temu Ela pokazała czesaki, cena ich też raczej zaporowa ale po kilku konsultacjach okazało się że, mój tato uczynił mi takie na podstawie tego co mu narysowałam, wydrukowałam i objaśniłam (zrobił nawet 2 komplety :)))

dwie uzębione szczotki w grabowej oprawie 

Zaletą takich czesaków jest znikoma ilość runa poddawana zabiegowi, wyciągamy bata z najdłuższych włókien,
im dłużej czeszemy tym uzyskujemy bardziej jednolity materiał. Wady strata dość spora, nie tak jak w przypadku drum cardera wczeszemy w bata wszystko tutaj pozostaje jako odpad  wszystko co poplątane, zbyt krótkie no i co prawie jest zaletą śmieci również. Trzeba również dodać że, niestety ćwiczymy rączki jest to raczej zajęcie siłowe, no i jak przy wszystkim należy nabrać wprawy.  Nitki które, uprzędłam z wyczesanej w ten sposób alpaki są do zobaczenia u mnie . Zmieniłam również zdanie o czystości alpak, nigdy nie miałam dobrego zdania o czystości wielbłądów. Przerabiałam ich runo wielokrotnie i zawsze fascynowało mnie jakim sposobem ten zwierzak ma na grzbiecie tyle piachu i pyłu, do czasu jak nie widziałam takiego rozkoszniaka w ZOO tarzającego się pleckami w piachu. Lamy i alpaki to krewni wielbłądów więc też z upodobaniem na poziomie atomów wbijają pył w swoje włókna a jako astmatyk nie cierpię pyłu. Wszystko zależy na co trafimy są owce tak czyste że, po strzyży tylko siąść i prząść, są alpaki zapiaszczone, zapylone pełne wkręconej słomy, siana i mchu – i na odwrót piękne runo alpak i brudne owce. Życzę Wam i sobie najczystszego runa by przędzenie było samą przyjemnością :))))

Elu to na derkę dla konika , skręt nawajo robi pętle przy grubości  włókien  

Kolorki

Zwykły wpis
Niestety wszystko się kiedyś kończy, tak też się stało z moim sporym zapasem barwników do wełny. 
Jeszcze zostało trochę resztek ale trzeba było myśleć o uzupełnieniu braków. Chciałam kupić barwniki firmy Ashford ale jakiś czas temu Egunia zwróciła moją uwagę na Jacquard’y – jest to amerykańska firma produkująca bardzo szeroką gamę wszelkich barwników. Cena porównywalna z barwnikami Ashford’a ale jest coś co do mnie przemówiło za Jacquard’em –  możliwość mieszania kolorów w  CMYK (cyan, magenta,yellow, black) . Podają numery barwników dla ciepłej i zimnej tonacji (bez czarnego tylko  
podstawowe kolory CMY) – dla kogoś kto od wielu lat zajmuje się reklamą jest to jak objawienie, wystarczą miarki i istnieje możliwość powtarzania kolorystycznych mieszanek. Barwniki są bardzo intensywne,dla bardziej stonowanych kolorów trzeba używać minimalnych ilości. Dla osób które, nie koniecznie muszą mieszać dodam że, w ofercie jest 41 kolorów więc jest w czym wybierać a na dodatek maja jeszcze farby do malowania na jedwabiu, i do sitodruku, i pisaki do wprasowywania koloru, i farby metaliczne (nie do wełny).
wzornik z przodu to Pantone z tyłu CMYK
Zawsze fascynowało mnie co jest takiego w tej zieleni, widziałam czesanki farbowane tym kolorem w wielu miejscach więc czemu nie tutaj (zieleń oryginalny barwnik, śliwka moja mieszanka). Nitka “artystyczna” gruby i cienki singiel w 2-ply. Taka zabawa z nowej książki :)).

wściekła zieleń i „moja” śliwka

Udoskonalenia

Zwykły wpis

Moje pierwsze spotkanie z moherem nie było zbyt udane nie umiałam go dobrze uprząść, intuicyjnie czułam że, nie jest to moja nieumiejętność tylko techniczne możliwości mojego kołowrotka. Po konsultacji z Elą napisałam do Pani Zofii Kromskiej, dostałam bardzo satysfakcjonującą  mnie odpowiedź że, jest możliwość rozbudowy “Fantazji”i tak się stało.

małe te kółeczka ale takie pomocne

Nowe przełożenia 10 i 14 oraz 18 i 20 dają większe możliwości  panowania nad “trudnymi” czesankami.

nierozsypujący się skręt 🙂

Oczywiście zaraz musiałam wypróbować na moherze który, ostatnio sprawiał kłopoty.
Skręt wyraźnie mocniejszy, nie rozsypuje się przy skręcaniu w 2-ply, nitka nie jest cieńsza od tej poprzedniej ale moim zdaniem równiejsza. W 66g które, uprzędłam jest 270 m 2-ply.
Uprzędłam również na szybszym przełożeniu alpakę 96g 500m 2-ply. Powolutku zaczynam myśleć że, marzenia o cieniznach mają szansę się ziścić.