Krosno wreszcie poskładane 🙂 Chłop mój pomógł /o dzięki Ci, dzięki, kochany :*/ i złożył w zgrabną całość. Złapałam dratwę i kawałek osnowy z tego uczyniłam, no i kurde, działa! Utkałam maleńki kawałeczek czegoś, wątek stanowiła wełna uprzędziona własnoręcznie…takoż krosno działa, oczywiście w oczekiwaniu na przędzę lnianą do osnowy/ten temat jeszcze rozpracowuję/ parę rzeczy jest do naprawy,np. połamana listwa w jednej z nicielnic…A wiecie co, najdziwniejsze, że jak usiadłam przy tym krośnie, to spłynęła na mnie szczęśliwość absolutna…i w takim to stanie pozostaję na razie. 🙂
Czer13