Zapraszam 16 maja 2015 r. na wspólne przędzenie, w czasie Nocy Muzeów do Muzeum Kaszubskiego w Kartuzach .
Moja przygoda z wrzecionem trwa nadal 🙂 .
Znalazłam ceramiczne gałki, które bardzo fajnie spełniają rolę przęślików. Mocowałam je na obciętych trzonkach od drewnianych łyżek i mątewek albo na bambusowych patyczkach do ryżu. Największym problemem było wkręcenie haczyka, bo niestety patyki łatwo pękały. Kupiłam także okrągłe listwy w sklepie budowlanym, ale te mi najmniej odpowiadały.
Całkiem dobrze się kręcą, poza tym podobają mi się przęśliki, więc chętnie na nich przędę. Jednak z dotychczas zrobionych najlepiej kręcą się takie z płytą CD, ale nie są już takie ładne 🙂 .
Kupiłam gotowe ręcznie farbowane czesanki z owiec falklandzkich.
Planowałam z nich zrobić coś dla lalek, więc aby nie stracić efektu przechodzenia kolorów w małym ubranku, nie przędłam całości, tylko oderwałam cieniutki pasek czesanki.
Ta jaśniejsza ma takie słodkie kolory jak cukierki pudrowe. Przędzie się bardzo przyjemnie. Zrobiłam z niej dwie chusty dla Millie (BJD Dollfie firmy KAYE WIGGS o wysokości28 cm) i bluzeczkę dla Cami (40 cmfirmy Tonner).
Z ciemniejszej zrobiony jest już sweterek dla Cami, a chusta jeszcze nie skończona. Gdy zobaczyłam czesankę na żywo, nie byłam całkiem przekonana do połączenia jasnego pomarańczu i turkusu z ciemnymi odcieniami, ale w wyrobie okazało się, że bardzo ładnie ożywiają te ciemne zielenie i brązy. Sprawdziłam doświadczalnie, że inaczej odbiera się kolory w czesance, inaczej we włóczce i jeszcze inaczej w wyrobie.
Moteczki widoczne na tych, są malutkie. Nawijałam je na wiaderko od0,5 kgserka, potem zdjęłam, namoczyłam w ciepłej wodzie i naciągnęłam z powrotem. Pierwszy motek nawijałam na plastikową butelkę, ale potem ciężko było mokry motek nałożyć ponownie, a wiaderko rozszerza się i można sobie dobrać “siłę naciągu”.
Tutaj widać różnicę między nitką przed i po stabilizacji
Na koniec jeszcze jedna chusta dla Millie
Gdyby ktoś chciał zobaczyć inne nasze lalki, to zapraszam na bloga
http://style4doll.blogspot.com/
Miłego dnia 🙂
Jola
Ponieważ o samych warsztatach napisała już, w poprzednim wpisie, Ala która je prowadziła – ja wrzucę tylko garść zdjęć 🙂
cała warsztatowa grupka – zdjęcie Rudego
Jeśli ktoś nie miał wrzeciona musiał je najpierw sobie wyskrobać 🙂
Byli i wrzecionowi profesjonaliści…
… i początkujący 🙂
Cały wirujący kosmos…
Ala pokazywała też jak sprytnie zwijać nić – swoją drogą przepiękny przęślik, zakochałam się 🙂
A teraz zmiana materiału – z wełnianej „chmurki” na gładziutką czesankę. O dziwo, wcale nie wszystkim przędło się lepiej tą drugą 🙂
A tu akurat moje zabawki 😉
I jeszcze więcej wełny <szaleństwo w oczkach>
A że nie samym przędzeniem człowiek żyje – rozbijanie kłębków wełny za pomocą witek, stepowym sposobem.
Ala pokazuje jak sprawdzić czy nić jest dobrze skręcona i mocna.
A więcej zdjęć tutaj: Cedyńskie Spotkanie Prządek 2012 🙂
Alicja zamieściła piekną relację z prowadzonych przez siebie warsztatów przędzenia na wrzecionie- w ramach spotkania rekonstrukcyjnego w Cedyni. Szczegóły na jej blogu —> tu
Prządki przędą zapamiętale i z przejęciem ( filmik) i wyglądają niezwykle malowniczo w swoich strojach ( ja też chcę taką suknię !) .
Witajcie. Chciałabym zachęcić Was do wzięcia udziału w spotkaniu prządkowym w Poznaniu. Przynieście swoje ulubione wrzeciona (kołowrotki również mile widziane) i czesanki, by spędzić twórczo czas i wzajemnie się poznać. W spotkaniu mogą wziąć udział osoby, które zaczynają przygodę i chcą nauczyć się prząść.
Czas akcji: 7 lipca, sobota, godz. 11
Miejsce akcji: spotykamy się w okolicach fontanny pod operą.
Uwaga, mała zmiana miejsca zbiórki: spotykamy się przy wejściu do ogrodów zamkowych, od ul. Fredry. Wskazuje je zielona strzałka.
W razie pytań proszę o kontakt: tkackiehistorie@gmail.com
Witam Wszystkich serdecznie!
Mam na imię Jola, ale w internecie występuję razem z córką pod jednym nickiem „style4doll”, a także wspólnie prowadzimy blogi (na obu jest to samo:) )
http://style4doll.blogspot.com/
Bardzo się cieszę, że mogę się tu znaleźć. Już od jakiegoś czasu czytałam Prząśniczkę i inne blogi o przędzeniu i w końcu postanowiłam spróbować.
U kogoś przeczytałam, że można wykorzystać drewnianą mątewkę, ale miałam akurat tylko łyżkę i pierwsze metry ukręciłam na drewnianej łyżce. Nie szło to najlepiej, ale jak już kupiłam mątewkę, to nie wydawała mi się wcale lepsza.
To moja pierwsza przędza ukręcona na łyżce. Dwa kolory, bo taki był plan, między jasnym i ciemnym jest melanż. Czesanka kupiona na Allegro, to chyba polskie owce.
Została już przerobiona na ponczo dla lalki. Przędza nierówna, przejścia przy cieniowaniach koloru wyszły słabo, ale za to jaka frajda, że z „jakieś waty” zostało własnoręcznie zrobione ubranko 🙂
Tutaj zdjęcie z blokowania, córka szyje strój pasujący do poncza, wtedy pokażę na „modelce”
Potem zaczęłam kombinować z innymi „wrzecionami”. Chciałam wypróbować przędzenie metodą obracania w miseczce i muszę przyznać, że to mi obecnie najbardziej odpowiada. Chyba dlatego, że siedzę sobie na kanapie, na kolanach laptop a na nim miseczka i można kręcić.
Musiałam tylko zrobić pasujące wrzeciono. Kiedyś tworzyłam biżuterię i zostały mi jeszcze koraliki, wybrałam najcięższe i zamontowałam je na patyczkach do szaszłyków. Trochę słabo się kręcą, ale i tak są lepsze od łyżki czy mątewki.
Nadal myślałam jak zrobić lepsze wrzeciono, na co spojrzałam to zastanawiałam się czy można to wykorzystać, aż w końcu wzięłam do ręki szpuleczkę do maszyny, dociążyłam koralikami i założyłam na pałeczki do ryżu. Pałeczki musiałam zaostrzyć na drugim końcu i trochę wyrównać bo były lekko spłaszczone. To z czarnymi koralikami było jeszcze za lekkie, ale te z żółtymi i zielonymi są super. Kręcą się wspaniale, na razie będę na takich ćwiczyć.
Ta czerwona „czesanka” to coś puchate wyciągnięte z akrylowej włóczki moherowej, takie doświadczenia :).
Wiele osób pisało, że BlueFaced Leicester – BFL to ich ulubiona czesanka, więc kupiłam 200 g, aby uczyć się na dobrym materiale. Wygląda tak ślicznie jak bita śmietana. Uwielbiam zaglądać do torby, w której ją trzymam.
To takie są moje początki 🙂
Miłego dnia Jola