Alicja zainspirowała mnie do prób z barwieniem kruszyną, zwłaszcza, że przypadkowym zbiegiem okoliczności trafiłam na krzaki kruszyny na poligonie drawskim. Zebrane owoce najpierw zmiażdżyłam na zimno.
Wełnę Couburger, wcześniej własnoręcznie uprzędzioną na wrzecionie, zaprawiłam ałunem poprzez kilkunastominutowe gotowanie.
A potem zanurzyłam wełnę w dość stężonym roztworze soku kruszynowego i gotowałam przez „nieokreślony” czas.
Zahartowałam w roztworze octu.
Po wypłukaniu uzyskałam kolor idący bardziej w kierunku szarego fioletu (niż oczekiwanego brzoskwiniowego różu.)
Ale jestem zadowolona, jak najbardziej jest to kolor jesieni 🙂
Paźdź7