Category Archives: kołowrotek

Jesienne wyzwanie – zimowa czapka w jesiennych kolorach

Zwykły wpis

Miał być szal, ale czapka była bardziej potrzebna :).

W tle jest widok z okna mojej kuchni. Starałam się wybrać czesanki w podobnych kolorach :).

Zmieszałam je na grzebieniu z gwoździ. Obie partie były z tych samych czesanek, ale jedno zdjęcie było robione w nocy a drugie w dzień, dlatego kolory się różnią.

Grzebień przydaje się nie tylko do mieszania kolorów, przy okazji tak rozluźnia się czesankę, że po przeciągnięciu przez diz otrzymujemy delikatną i leciutką taśmę. Można z niej wyciągnąc naprawdę cieniutką nitkę dużo łatwiej niż z gotowej czesanki.

Na czapkę skręciłam nitkę 3ply metodą navajo.

Zapraszam na bloga http://style4doll.blogspot.com/

Miłego dnia 🙂

Jola

Kołowrotek na Dzień Dziecka ;-)

Zwykły wpis

To mój pierwszy wpis na „Prząśniczce” w nowym miejscu, więc witam wszystkich 🙂

Właściwie to miałam pisać kiedy już uda mi się jako tako zabawę tym potworem opanować, ale po prostu nie mogę się doczekać, żeby się pochwalić 😉

Niedawno Alicja podesłała mi linka do aukcji. Otworzyłam, zobaczyłam i pomyślałam – spróbujemy wylicytować.

I oto dziś przybyło, w wielkiej paczce (bo wysłany był w całości, owinięty gigantyczną ilością gąbki).

Taki sobie prezent sprawiłam na Dzień Dziecka 😉 No, powiedzmy, że to był już zbieg okoliczności, ale paczka przyszła właśnie dziś.

Niniejszym dołączyłam do grona zakołowrotkowanych prząśniczek (i prządków) – zobaczymy co z tego wyjdzie.

Póki co Sverrald obwąchał nową zabawkę bardzo dokładnie i chyba zaakceptował bo położył się obok do spania.

Pozdrawiam!

Olofek

Kołowrotek –

Zwykły wpis

Powinnam po raz kolejny wrzasnąć eureka! No bo jakiś czas temu udało mi się uruchomić Gwidona – pisałam o tym tutaj A trochę wcześniej kupiłam na alledrogo kołowrotek kopany, którego również za nic nie mogłam zmusić do pracy. Opisywałam moje perypetie tutaj No więc ten drugi stał sobie w kącie niczym wyrzut sumienia i zagracał mi mieszkanie. Najbardziej dobiła mnie w komentarzach Ela, że jest to kołowrotek ozdobny i raczej nie będzie się nadawał do przędzenia. Stał i stał i nabrał chyba wartości urzędowej bo dziś postanowiłam go wywieźć do moich rodziców. Ale oczywiście wywlekłam gada i po raz ostatni postanowiłam spróbować. Działa tu chyba jakieś prawo Murphego, bo jak tylko zapuściłam kółko to zaczęło działać 8-| I niech ktoś mi powie że to jest normalne – nie działało, nie działało, doprowadzało mnie na zmianę do szewskiej pasji i do płaczu i nagle zaczęło? Nie mam zielonego pojęcia co się takiego z nim stało i dlaczego. Ale zaczął skręcać i nawijać na szpulkę.

Na razie nieco przekręca mi nitkę (ale ja generalnie mam z tym problem i myślę że to kwestia wyczucia) i zrobiłam na szybko jedynie nieco grubszej przędzy na próbę nie przejmując się zbytnio węzełkami i zgrubieniami, żeby tylko złapać rytm i go wyczuć. Chyba się udało 😀

 

 

Z wad jakie zaobserwowałam to faktycznie ma malutką szpuleczkę no i kółko jest niewielkie, a więc i przełożenie niezbyt szybkie. Niemniej jednak dam radę go wykorzystać do pracy z czego się bardzo cieszę bo jest śliczny i działało mi straszliwie na nerwy że nie potrafiłam go używać. Myślę że da się go wykorzystać szczególnie do przędzenia cienkich wydajnych nici do szycia i haftu a do grubszych włóczek zostawię „Gwidona” 🙂 Ale przynajmniej mam się czym pochwalić I własnie powstaje w mojej głowie plan by dać do renowacji i dorobienia brakujących części, zdekompletowany kołowrotek mojej mamy – jak mi tak dobrze idzie to może też da radę go uruchomić 😀

 

Praca z kołowrotkiem

Zwykły wpis

Próbuję ujarzmić… nie, wróć… Próbuję zrozumieć kołowrotek.
Został już solidnie nasmarowany i naoliwiony, więc kręci się i furgocze, aż miło. Nie muszę już się siłować, żeby wprawić koło w ruch. Mogę skupić się na nici.
No i właśnie to jest moja bolączka. Nie wiem, czy ja coś robię źle, czy jeszcze coś jest nie tak z wrzecionem? Otóż nić się nadmiernie skręca, chociaż nie trzymam jej mocno, pozwalając się nawijać na szpulkę. Często zmieniam też ułożenie przędzy na haczykach, a i tak nie zawsze nić chce się ładnie nawijać.
Prawdę mówiąc, jestem zdruzgotana swoim brakiem umiejętności…
No bo popatrzcie same, czy to jest porządna przędza?

Image

Macie może jakieś rady dla początkującej prządki? 😦

Mam kołowrotek! Dzień dobry…

Zwykły wpis

Chociaż szczęście mnie rozpiera i od razu chciałabym się pochwalić nowym nabytkiem, to jednak zacznę od części oficjalnej…

Wołają na mnie „tatsu”. Ksywka przylgnęła do mnie tak bardzo, że nie reaguję już na swoje prawdziwe imię. Zajmuję się odtwórstwem wieków „okołogrunwaldowych”. Próbuję utrzymać się z pracy rąk własnych, ale różnie to z tym bywa. Splatam sznurki, tkam krajki i owijacze, szyję torby i sakiewki z płótna oraz haftuję. Rzeczami, do których trzeba nieco siły (kaletnictwo, szyftarstwo), zajmuje się moja lepsza połowa.

Przygoda z przędzeniem zaczęła się bardzo dawno temu, kiedy to w Muzeum Wsi Opolskiej zobaczyłam, jak pracownica przędzie wełnę na kołowrotku. Od tamtego czasu zapragnęła też nauczyć się prząść. Próbowałam zdobyć kołowrotek, ale odniosłam dwie porażki – te, które kupiłam były uszkodzone tak, że nie dałam rady ich naprawić. Stały, kurzyły się.

Po długim czasie, dzięki „Prząśniczce” przypomniałam sobie, że przecież można prząść i na wrzecionie. Zakupiłam, poprzędłam resztki czesanki i na tym musiałam zakończyć. Nie mogłam nigdzie zdobyć runa owczego. No i tak mijał czas…

I nareszcie niedawno dostałam dwa worki runa. Będę musiała je wyprać, przesuszyć, by zacząć prząść.

A dziś wreszcie przyszedł pocztą kołowrotek. Taki działający, kompletny! Nie mogę się nim nacieszyć i wciąż nie mogę uwierzyć w swoje szczęście. Co z tego, że wyłuskałam na niego ostatnie pieniądze, ale jest!  Muszę tylko wybadać najlepszy naciąg linek, by koło obracało się sprawnie, a na wrzeciono lekko nawijała się nić.

Nie mogę się nacieszyć tym, że już jest u mnie. Po tylu latach i wyrzeczeniach, po tak długim czasie oczekiwań i poszukiwań.

Jeśli ktoś chciałby zobaczyć więcej zdjęć i poczytać, zapraszam na bloga.

Dziękuję za uwagę.

Kołowrotek nie tylko do przędzenia

Zwykły wpis

Poszukując starych kołowrotków np. na aukcjach internetowych możemy natknąć się na zdjęcia przedstawiające takie kółko:

Zdjęcie pochodzi ze strony http://www.muzeumwlokiennictwa.pl

W górnej części brak skrzydełek i innych typowych dla kołowrotka elementów. To urządzenie to szpulerz. Służyło do napełniania cewek, które tkacz umieszczał w czółenku.

Asia się wita :)

Zwykły wpis
Nadszedł czas,abym i ja się przywitała pisząc swojego pierwszego posta 🙂
Myślałam,że dłużej zostanę jako podczytująca,ale los chciał inaczej.
Mam na imię Asia i mieszkam w woj. opolskim.Do współprowadzenia bloga zaprosiła mnie oczywiście Ela (za co serdecznie dziękuję),choć moja wiedza w temacie przędzenia jest na etapie raczkowania i zachwytu nad tym jak piękne włóczki mogą powstać.
W euforii postanowiłam kupić kołowrotek.No i mam.Jest to jakiś stary już egzemplarz i to on właśnie zmusił mnie do napisania tego posta 🙂
Od rana próbuję go uruchomić.Kołowrotek miał jeden sznurek na kole zamachowym,a jak się domyślam powinien mieć dwa.Pierwszy sznur łączący koło z wrzecionem uruchamia wrzeciono,natomiast drugi sznur założony na rowek szpulki nie uruchamia szpulki.I tu pojawia się mój problem:jak pedałuję nitka pięknie się skręca,natomiast za skarby nie potrafię sprawić,żeby zaczęła nawijać się na szpulę.Może już ktoś miał taki kłopot,lub spotkał się z takim i potrafi mi pomóc?Żeby rozświetlić troszkę problem wstawiam zdjęcia mojego egzemplarza.

Zwykły wpis
Jeszcze w styczniu dotarła do mnie przesyłka z kupionym kołowrotkiem. Zanim przyszło mi zmierzyć się z jego rozgryzieniem minęło trochę czasu. 
Nowy nabytek był w dosyć dobrym stanie wizualnym, ale wymagał niewielkich napraw oraz usprawnień. Mój zakup ma 30 lat, więc nie jest źle.Widać też, że kołowrotek posmakował jakiemuś szczeniakowi, ale to niewielki ubytek 😉
Na początek należało zająć się sklejeniem niewielkiego pęknięcia. Przyszła też pora na mocowanie pedała do napędu, nie wygląda szczególnie dobrze, ale działa na specjalnie zrobionych mocowaniach 😉 Na razie kołowrotek chodzi na sznurówce, chociaż to rozwiązanie tymczasowe do pierwszych prób.
Oczywiście rozpoczęłam z angorą, na zdjęciu powyżej czarna angora na mniej puchato. U tej odmiany barwnej wychodzą bardzo ciekawe cieniowania. Wierzchołki włosów są ciemniejsze niż ich część przy skórze.
To jak przędzie się angora zależy w dużym stopniu od długości wełny i tego jak była pozyskana. Próbowałam już strzyc, skubać i wyczesywać, ale o tym innym razem. Najlepiej przędzie się wełna skubana, jednak chcąc nie chcąc ma się też wełnę czesaną. Nie obejdzie się też bez strzyżenia minimum 2 razy w roku.

Chcę się przywitać!

Zwykły wpis




Jak w tytule, siedzę tu już dawno i podczytuję. Napatrzyłam się tyle na wasze śliczne prace, że zdecydowałam się na zakup kołowrotka, wrzecionka i wełny. Czystej, żywej. No może nie takiej czystej, bo zanim z tej mieszaniny zrobiłam coś, co można skręcić, trochę się napracowałam. Wełna to alpaka, kolorki jak na zdjęciu (mieszanka szarości i brązu). Skręcona w dwie nitki na kołowrotku, niestety raz mocniej, raz luźniej. No i jeszcze trzeba opanować ten aparat, żeby oddał prawdziwy wygląd przędzy. Ale to chyba nie tak szybko…
Pozdrawiam wszystkie prządki, raz jeszcze dziękuję za zaproszenie
Basia

efekty deszczowego lata

Zwykły wpis

Ja jak zwykle raz na ruski rok i wszystko hurtem 🙂 Ale nie obijam się- co to to nie. Wakacje zaoferowały mi dużo stresów zawodowych i innych- więc kołowrotek ocalił mnie od zwariowania 🙂
Na początek długi sweter z czarnej alpaki i szarej alpaki z jedwabiem. Kiedyś pokazywałam 1 motek, dokręciłam więcej i jest. Tylko zrobiłam błąd skręcając alpakę zbyt mocno, ale już to wiem i poprawię następnym razem. Od razu mówię , że go uwielbiam i będę w nim chodzić od rana do wieczora. Jest tak cudownie miły, że spokojnie można nosić na gołe ciało. A wzór z Raverly http://www.ravelry.com/patterns/library/obsession-2 – tylko oczywiście moja wersja wyłącznie ze zdjęcia .
Żałuję, że swetry mogę pokazać tylko na leżąco, ale brak mi chętnych do zrobienia stu zdjęć na modelu czyli mnie – tak , żeby wybrać JEDNO dobre :)))


Dalej- wzór http://www.ravelry.com/patterns/library/white-pine też podglądniety na Raverly i rozpracowany przeze mnie. Z czesanki Falkland, farbowanej w folii na parze. Początkowo wydawało mi się, ze kolory są mdłe- ale w gotowym swetrze wcale tak nie jest .Wyszło mi niecałe 50 dkg i starczyło mi tak na styk, że nie mogę uwierzyć- zostało może ze trzy metry .

A to pierwszy eksperyment z mieszaniem czesanek na gwoździach 🙂 Brat mi zrobił przyrząd, więc wzięłam co mi wpadło w ręce- BFL w dwóch odcieniach, Corriedale , biały len i jakąś nieznaną mi bliżej wełnę i oto co wyszło. A ponieważ uprzędziona mieszanka wydawała mi się za cienka dołożyłam ze starych zapasów wełnę merino z jedwabiem. Wyszło coś niesamowicie miłego i już oczywiście jest na drutach. A wzór tym razem z bardzo udanego numeru Sabriny 1/2010. z którego już kilka rzeczy zrobiłam.