Category Archives: Plastusia

Eksperymenty z barwieniem naturalnymi barwnikami – cd.

Zwykły wpis

Skorzystałam dziś z tego, że jestem w domu wtedy, kiedy jest dzienne światło, i porobiłam zdjęcia wszystkim farbowanym ostatnio rzeczom, a dokładniej włóknom i materiałom.
Najpierw aksamitki. Na pierwszej fotce utrwalane siarczanem miedzi. Ku mojemu zdziwieniu wszystko wyszło dość żółte, choć na warsztatach uzyskiwaliśmy raczej miodową oliwkę. Na drugim zdjęciu utrwalanie siarczanem żelaza, w tym pokazywany w poprzedni poście jedwab ponge z eco printingiem.


Na kolejnych zdjęciach efekt farbowania koszenilą. Na pierwszym utrwalanie ałunem, na drugim – siarczanem żelaza.

Eksperymenty z barwieniem naturalnym

Zwykły wpis

Dawno nic nie farbowałam… i zatęskniłam za tym niespodziewanymi efektami, które można uzyskać, barwiąc samodzielnie tkaniny i czesankę. Największą niespodziankę sprawił mi jeden szal. Ale po kolei…
Do barwienia użyłam aksamitek, zwanych też turkami (Tagetes L.). Wysuszone kwiaty dostałam od Ali, z którą chodzę na ceramikę, a której tu jeszcze raz gorąco za nie dziękuję.


Tradycyjnie po ugotowaniu zupy wrzuciłam do wywaru to, co miałam pod ręką – merynos biały, silk capsy, watę jedwabną, jedwab ponge. Jeszcze w garnku.

A potem zadziałam odczynnikami. Na razie większość tego, co ufarbowałam, się suszy. Wysechł za to jedwabny szal, który mnie zachwycił. Otóż jakiś czas temu próbwałam eco printingu, ale ponieważ nie postąpiłam dokładnie tak, jak radzi India Flint w swojej książce, efekt był marny. Szal wyglądał, jakby go ktoś pobrudził kremowymi plamami. Wrzuciłam go więc do wywaru z aksamitek, a potem do siarczanu żelaza, który jak wiadomo, generalnie przyciemnia dany kolor. I nagle się okazało, że wszystkie roślinne wzory się uwidoczniły. Kolor wyszedł ciemnooliwkowy z widocznymi wzorami roślinnymi. Nieskromnie powiem: wpadłam w zachwyt. Efekt jest cudny, będzie z tego piękny szal.
Zdjęcie robione przy lampie (widać pobłysk jedwabiu).

Zdjęcie bez lampy (widać odciśnięty liść).

W garze mam jeszcze koszenilę, a na suszarce rzeczy barwione aksamitkami, a potem utrwalane siarczanem miedzi. Efekty pokażę, jak się wszystko wysuszy.

O książce

Zwykły wpis

Ostatnio zaczęłam się udzielać na blogu Książkowo – craftowo. Zamieściłam tam już kilka recenzji książek, ostatnia dotyczy publikacji na temat art yarn. Pisałam już o niej kilka słów na tym blogu, tym razem obszerniej i z większą liczbą zdjęć. Zapraszam do czytania. Klik!

Eco-deying – czarny bez

Zwykły wpis

Znów gotowałam zupkę. Tym razem jadalną, bo z owoców czarnego bzu (Sambucus nigra L.). Będąc w ogrodzie u mojego taty, odkryłam kiście tych owoców. Jeszcze niedawno nie zwróciłabym na nie uwagi, ale odkąd bawię się w ekofarbowanie, patrzę na każdą roślinę pod kątem jej przydatności do barwienia.
Zatem siatka do ręki i zbieramy.

A potem tradycyjnie gotowanie zupki. A oto rezultaty barwienia. Po lewej stronie z dodatkiem siarczanu miedzi, po prawej – ałunu. Siarczan miedzi spowodował, że kolory stały się szarofioletowe, ałun zaś nadał barwionym rzeczom zabarwienie różowofioletowe. Kolor jedwabiu ponge jest według mnie zachwycający. A co wy sądzicie o moich kolejnych farbowankach?

Eco dyeing, czyli farbowanie w maślance :)

Zwykły wpis

Ostatni weekend spędziłam w okolicach Wdzydz Kiszewskich. Celem wyjazdu był nie tylko odpoczynek, ale też grzybobranie. Skoro byłam już w lesie, pomyślałam, że zbiorę jakieś grzyby i wypróbuję to, co kusiło mnie od dawna, a więc farbowanie naturalnymi składnikami. Postanowiłam zbierać grzybki do nieprzezroczystej torby foliowej, aby nikt nie pomyślał, że zamierzam je spożywać. Wybór wbrew pozorom wcale nie był zbyt duży. Trafiały się gołąbki wymiotne, kilka pojedynczych muchomorów i jakieś brązowe z blaszkami – bliżej mi nieznane. A ja naprawdę nie miałam ochoty uganiać się po lesie za czymś zupełnie niejadalnym, aby uzbierać tego z pół torby.
W końcu w świerkowym młodniaku trafiło się to, o co mi chodziło – kolonia grzybów zwanych maślanką. Od razu miałam pół torby :).
Po powrocie do domu zaczęłam z nich gotować niejadalną zupę grzybową, która przybrała barwę ciemnobrunatną.

Po godzinie dodałam ałunu, roztwór zmętniał i zjaśniał. A potem wrzuciłam wszystko, co miałam pod ręką: merino, loki, bambus, knociki.
Oto efekty. Merino bardziej wpada w barwę delikatnie cytrynową, loki i knociki są ciemniejsze, a bambus jakby lekko morelowo-pomarańczowy.

Farbowanie barwnikami naturalnymi

Zwykły wpis

Jak pamiętacie, w kwietniu byłam na warsztatach farbowania barwnikami naturalnymi. Pisałam o tym tu.
Strasznie mi się to spodobało i wiedziałam, że nie minie zbyt dużo czasu, a wezmę się za to całkiem poważnie. Oto pierwsze zakupy:

Potrzebne odczynniki i marzannę też już zamówiłam, czekam na przesyłkę. Mam nadzieję niedługo pokazać wam swoje pierwsze próby farbowania.

Barwienie metodami naturalnymi – warsztaty

Zwykły wpis

Sobotę i niedzielę spędziłam w Poznaniu na warsztatach barwierskich. Warsztaty odbyły się w pracowni Sztuka Puka, którą prowadzi Agnieszka Jackowiak. Miło było mi się spotkać z osobą, u której kilka lat temu byłam na warsztatach filcowania. Z wielką radością też zobaczyłam w pracowni końcowe dzieło tamtego spotkania – kolorowy dywanik.
Warsztaty barwierskie prowadziła absolutna specjalistka w tej dziedzinie pani Kasia Schmidt-Przewoźna.

Ta edycja warsztatów dotyczyła barwienia lnu i jedwabiu i takie też materiały otrzymałyśmy – niektóre wstępnie zaprawione.

Zaczęłyśmy od gotowania kolorowych zupek i przygotowywania próbek.


Mieszam zupkę :).

Utrwalanie w zaprawach


Paleta barw i odcieni, które można uzyskać za pomocą barwników naturalnych, wprawiła nas wszystkie w zachwyt. Ochom i achom nie było końca.

A tu etap najbardziej żmudny – opisywanie próbek. Najbardziej systematyczne i dokładne okazały się dziewczyny z Poznania.

Cała nasza grupa.

Fajny filmik

Zwykły wpis

Polecam oglądnąć. Ciekawe.
http://www.youtube.com/watch?v=QI96KUULaBY

Prządki Velasqueza

Zwykły wpis

Właśnie przed chwilą wróciłam z wykładu dr. Jacka Friedricha (Akademia 30+) na temat twórczości Velasqueza. W trakcie prezentacji różnych wspaniałych obrazów tego twórcy znalazł się i ten:

Polski tytuł tego obrazu to Prządki (tytuł oryginału nawiązuje do mitu o Arachne). Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie napisać krótkiego postu o tym obrazie, bo przecież nam, prządkom (nie prząśniczkom) nic, co się wiąże z przędzeniem, nie jest obce.

Miło jest otrzymywać prezenty

Zwykły wpis

W tym roku Mikołaj, chyba chcąc mnie pocieszyć w trudnych chwilach, był dla mnie bardzo hojny. Przyniósł mi bardzo fajne prezenty (widać dał się przekonać moim zapewnieniom w liście, że byłam grzeczna), niektóre oczywiście związane z moimi craftowymi pasjami.
Dostałam sporo książek. Na razie udało mi się przejrzeć tylko obrazki, ale bardzo mnie zaciekawiło to, co jest w środku. Dwie dotyczą farbowania…

…a jedna tworzenia art yarn.

W tej książce urzekło mnie i rozbawiło tworzenie nitki ozdobionej filcowymi kawałkami sushi (a jestem wielbicielką tego przysmaku, w tym wypadku to rodzaj sushi zwany maki ::)

Miałam też kilka innych miłych niespodzianek, ale o tym napiszę na moim blogu, bo nie wiążą się one ściśle z tematyką Prząśniczki.